wtorek, 24 kwietnia 2012

INSPIRACJA

Czesc!;) Po konsultacji z paroma osobami zadecydowalam się jednak, że będę pisać opowiadanie:)
Także od tej pory co jakis czas na moim blogu będą pojawiać się fragmenty mojego opowiadania pt:"Inspiracja";) Przypomnę, że na początku miala z tego byc książka ale po pewnym czasie po prostu nie mialam czasu jej pisać, więc postanowilam, ze skoro zaczelam to szkoda zeby moje wypociny poszly na marnę:D No i nie osądzajcie mnie o brak pomyslowosci (bo takie komentarze rowniez slyszalam), ponieważ nie do konca o pomyslowość tutaj chodzi jest to historia na faktach, którą zainspirowala mnie osoba z mojego otoczenia.. takze staralam sie opisac to mniej wiecej tak jak bylo:) zanim zaczniecie czytać może wydać się trochę nudna bo dopiero w drugim fragmencie akcja się rozkręca ale myślę warto przeczytac te opowiadanie do samego konca, ponieważ może coś uświadomić przynajmniej mnie uświadomila, tak samo fabula tez moze komus się wydawac banalna ale tak nie jest przynajmniej z mojego punktu widzenia;) No ale tak na prawdę wszystko zależy ode mnie jak ja to wszystko ubiorę w słowa, opisze itp.. No to w takim razie zapraszam do czytania (w opowiadaniu wszystko opisuje głowna bohaterka - Caren)

PS OPIS GLOWNYCH BOHATEROW ZNAJDZIECIE W NOTCE PONIŻEJ)




                                           "INSPIRACJA"



12 lipca, 2007 rok.
Mogło by się wydawać, że to był zwyczajny, letni dzień z pozoru dla zwyczajnej, zbuntowanej nastolatki mającej swój własny wyemaginowany świat.
 Jednak to właśnie tego dnia dziewczyna poznała chłopaka, który na początku znajomości był jej obojętny i niezbyt go lubiła, lecz nie wiedziała o tym, że 'nieświadomie'
się w nim zakochała i uczucie do niego odkryla dopiero po 2 latach a wraz z nią INSPIRACJĘ, która nadała jej pewien sens i odkryła samą siebie.






Tytuł: "INSPIRACJA"
 -Caren, wstawiaj już popułudnie, śniadanie dawno na stole a ty jeszcze w łóżku! Chyba sobie żartujesz!- to pierwsze słowa mojej matki w pierwszy dzień wakacji.
 -Oh, daj mi spokój ! przecież są wakacje!-odpowiedziałam rozzłoszczona. Nie miałam ochoty na kolejny pusty dzień i mimo, że były wakacje wcale nie czułam się
szczęśliwie wręcz przeciwnie wypełniała mnie wewnętrzna niechęć do całego świata. Po pół godziny wygrzebałam się z łóżka patrząc na moją rodzinę nie rozumiałam ich..
cały czas mieli banana na twarzy, Chris grał sobie beztrosko na konsoli a mama krzątała się po kuchni rozpromieniona jakby to był jej jedyny sens życia.
Gdy weszłam do kuchni coś zjeść matka zaczęła robić mi awanturę.
-Czy ty na prawdę nie zauważasz co się z tobą dzieje ?! Są wakację a ty śpisz do południa a w nocy siedzisz przed ekranem komputera lub oglądasz durne seriale nie
wnoszące nic pożytecznego do twojej głowy.
-No, własnie są wakacje! Chyba mogę mieć odrobinę luzu?-zapytałam niezbyt entuzjastycznie
-Caren ty non stop masz tę 'odrobinę luzu'.-zaznaczyła
- A zresztą co ja będe z toba dyskutować!
Gdy zakończyłam dyskusję chwilę potem z pracy wrócił ojciec z propozycją nie do odrzucenia..
Z racji tego, że wybierał się do jakiegoś swojego nowego kolegi chciał abym ja i Chris pojechali razem z nim.
Ja oczywiście nie byłam z tego pomysłu zadowolona natomiast Chris wręcz przeciwnie.
A gdy już myslałam, że dopiełam swego i nie muszę tam jechać ojciec i matka wręcz zmusili mnie i nie miałam wyjscia.
-No, to super Caren, że z nami jedziesz. Idziemy do samochodu.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ale po co jeszcze ona?!.-burknął niezadowolony Chris
Po 30 minutach w samochodzie ledwo co wytrzymalam siedzenie wraz ze swoim bratem. Ale gdy już wreszcie byliśmy na miejscu czekało mnie lekkie rozczarowanie.
-No, tu-powiedzial ojciec
-Wow, to dom tego twojego kolegi z pracy?-byłam zdziwiona.
-Tak, fajny, co?
-A co zatkało?!
-Zamknij sie Chris! No, nawet.. Ale zaraz przecież pracujecie razem to dlaczego my nie możemy sobie kupić takiej chaty?-zapytalam.
-Tak, tylko, że on zarabia o 10 tyś więcje ode mnie.
-Żartujesz sobie?!-niedowierzalam.
-Nie, nie żartuję. Wysiadajcie, zobaczymy czy ktoś jest w domu, bo coś tu cicho.
Gdy postanawilam zostać na chwilę w samochodzie mój ojciec i brat wysiadają i nagle zza drzwi pięknego domu wyszedł.. syn kolegi, mojego ojca.
-Witam panie Billy.-przywital się.
-O cześć Thoma's, tata może jest w domu?
-Właśnie przed chwilą pojechał na zakupy z Annie ale cierpliwosci zaraz powinien wrócić.
-Aha, no nic poczekamy. O widzę, że ojciec kupił sobię nowy samochód.
-To mamy.-mowi chlopak
-Aha. Ale całkiem ciekawy.
Gdy ojciec poszedł ogładać nowy samochód mamy Thomas'a, chłopak podszedł przywitać z Chrisem widać było, że od razu zauważyłsiedzącą mnie w samochodzie.
-Siema młody, co tam?
-A nic specjalnego, przeszedłeś 77 level?-Chris jak zwykle porusza temat gier komputerowych.
-Jestem dopiero na 70. Ej, a co to za dziewczyna co siedzi w twoim samochodzie?-zapytal zaciekawiony.
-Nie pytaj. To moja durna siosra. Siłą ojciec ją zmusił żeby tu do was przyjechala.
-Dlaczego musial ja zmuszac?
-Bo wiesz ona ma czasami takie odchyły, lepiej żebys nie wiedzial.
-I ona będzie tak tam siedzieć?-wypytuje
-Chcesz to możemy do niej iść?-zaproponowal.
-No, ok, chodź.
Chris i Thoma's podchodzą pod otwarte okno samochodu.
-Buuu!-zaczepia Caren Chris
-Czego chcesz?! Spadaj !-Rozłościlam się na brata i udałam, ze nie zauważylam stojącego przy samochodzie Thomas'a, zdziwiłam się, że chłopak jest w moim wieku a

nie Chrisa.
-Cześć, jak się nazywasz?-uśmiechnąl się mile.
-Caren,a co?- zapytalam naburmuszona
-Jestem Thomas.
-Aha, fajnie.-Od początku nie byłam dla niego zbyt miła.
-To może? Chodź pokażę Ci mój dom.
-Hahaha chyba sobie żartujesz koleś.-Nie byłam zachwycona propozycją chlopaka, dbieralam to jako zwyczajne przechwalanie się z jego strony
-Nie, to nie.-nie przekonywał długo
Gdy Thomas'a zawołał Chris to jeszcze przez chwilę spoglądał na mnie siedzącą w samochodzi i odszedł.
W tym samym momencie przyjeżdża z zakupów jego ojciec wraz z siostrą Annie.
-O tata, przyjechal ! panie Billy!-woła Thomas
-No, no całkiem ciekawe auto.. tak, Thomas?- Pyta zachwycony samochodem, ojciec.
-Tata, wrócił z zakupów.-mówi
-Witaj Mark ! Mieliśmy zamiar już wracać ale..
-No, wiesz Evelin w pracy a musi ktoś zrobić zakupy bo Thomas oczywiście nie pomyśli.-tlumaczy się.
-Tato przecież wiesz, że trenuję kosza.
-Tak, tak ty i ten twój kosz. Annie, chodź tutaj zostaw te zakupy.
-Ale jestem głodna, tato.-krzyczy dziewczynka.
-Już, już.. Thomas chodź tutaj pomożesz zanieść mi te zakupy.-mówi ojciec
-Ok.-powiedział jednoczesnie kozłująć piłką
-Zaraz, zaraz a gdzie jest Caren?!-zastanawiał się
-W samochodzie.-mówi Chris
-Nie, ja z tą dziewczyną nie wytrzymam! Przepraszam Cię Mark ale no, wiesz nastolatki.-żali się
-Przyjechałeś z córką? To świetnie się składa, Annie będzie miała towarzystwo.
-Tak, tylko, że ona ma 16 lat.. czekaj zaraz wrócę.
Wtedy ojciec otwierzyl drzwi od samochodu i kazał mi natychmiast wyjść na zewnątrz.
-Caren, wychodzisz w tej chwili z samochodu, dosyć tej muzyki.-podniósł głos.
-Ale tato!!-krzyczy
-Chodź poznasz nową koleżankę.
-Ale to dzieciak.
-Rozumiem, że zamierzasz tu siedzieć i słuchać bezsensownie tej porąbanej muzyki?!
-To nie jest porabana muzyka to po pierwsze a po drugie mówiłam, że nie chcę tu z wami jechać.-skarży się
-Ale skoro tu już jesteś to wyjdź i nie rób mi wstydu.-Ojciec wyraźnie jest podminowanował moim zachowaniem.
-Aha, a więc tu chodzi tylko o twoją reputację?-zapytałam z lekkim zdziwieniem i podniesionym głosem.
-Słuchaj, po prostu wyjdź z samochodu nic więcej.
W tamtym momencie niechętnie wyszlam z samochodu, głosno zamykając za sobą drzwi a mój ojciec modli się tylko abym nie zrobiła jakiegoś głupstwa.
-To moja córka Caren.
-Witaj, jestem Mark kolega twojego ojca a to jest mój syn Thomas i córeczka Annie.
-Dzień dobry. Witaj mała a z nim to już sie znam.-spojrzalam się niemiłym wzrokiem na Thomas'a
-A kiedy się poznaliście?-zdziwiony
-Normalnie.
Nagle Thomas wkraczył w rozmowę.
-Tato a miałbyś pożyczyć trochę kaski.
-Jasne, akurat zostalo mi parę drobnych z zakupow, trzymaj.
-Ładne mi 'pare drobnych'-pomyślałam.
-Dzięki. Chris to idziesz ze mną na lody?.
-Pewnie!
Nagle podszedł do mnie i zapytał:
-To może ty też byś z nami poszła?.
-Nie, dzięki.Nie lubię lodów.
-Czemu nie, będziesz tak tu stala?-zapytał mnie jego ojciec.
-Chodź pokażę Ci moje nowe zabawki.-zaproponowala urocza Annie.
-Naprawdę dziękuję, nie lubię jeść lodów. Właśnie miałam bawić się z Annie. Co nie?-powiedzialam, łapiąc małą Annie za rączkę
-A może weźmiecie ze sobą Annie?-propouję
-Tak, tak lody chodź Caren pójdziemu na Lody z Chrisem i Thoms'em-mała Annie nagle zmieniła zdanie
-No, widzisz. To co, idziecie?-zapytał ojciec
-No, dobrze pójde już.-Zgodziłam sie z niechęcia pójśc na lody ze swoim bratem, Thomas'em i jego siostrą.
W trakcie drogi Thomas wypytywał mnie o to jak idzie jej w szkole, co lubię robić itp. Nie za bardzo go słuchałam i odpowiadałam tylko pojednyńczymi słowami, jak

zwykle bylam myślami gdzieś we własnym świecie a Thomas wyraźnie byl mną zainteresowany.
Gdy weszlismy do lodziarni usiedliśmy jendym przy stoliku.
-Ok, to jakie zamówić wam lody?-pyta sie Thomas
-Duże z bitą śmietaną i posypką.-mówi Chris
-A ja też chcę te co Chris.-przytaknęła Annie
-Ok. A ty jakie chcesz?-zapytal mnie Thomas
-Mówilam, nie lubie lodów.
-Myślałem, że powiedziałaś tak specjalnie bo nie chciałaś z nami iść.-dziwi się
-To źle myślałeś! Nie lubie lodów, jasne?!
-Dziwne.. każdy lubi lody, zresztą nieważne, to zamówić Ci coś innego, nie wiem.. naprzykład jakiś koktaj, może być?
-Ok, niech będzie koktaj.. truskawkowy!
Gdy Thomas przyszedl z lodami, postanowiliśy wrócić do domu, lecz po drodze Thomas zaczął się popisywać gdy ja udawałam, że kompletnie nie zwracam uwagi na jego

popisy.
-Ok, a teraz pokaże Wam czego nauczyłem się na treningu carate.-mówi. I zaczyna wymachywać rękami i robić nogami dziwne okrążenia w okól własnej osi.
-Wow! To było niezłe zrób tak jeszcze raz.-Chris był pod wrażeniem popisami Thomas'a
-A zrób tak jak na trampolinie.-zachęca Annie
-Ok, czekajcie.-Thomas próbuję wykonać kolejny zakręcony skok
-Co za durny koleś.-pomyslalam.
-Ok, patrzcie! Teraz będzie nieźle.-Gdy Thomas usiłuje zrobić jeden z najlepszych swoich skoków niespodziewanie noga zahacza mu się o spodnie i.. upada na chodnik.
-Ałłł !!-krzyczyknąl
-Hahaha, no świetny skok na.. zadek.-zaśmialam się
-Nie, no stary! skucha !-mówi zawiedziony Chris
-Wstawaj Thomas!-krzyczy Annie
-Ok, ok tylko się nie śmiejcie.-
-Nic Ci się nie stało?-zapytałam
-Nie, na szczęście nic, tylko obiłem sobie lekko tyłek hehe.. ale dzięki, że pytasz.
-Jesteś żałosny.-powiedzialam ze szczerością.
-Dobra, wracajmy już do domu.-promonuje
Gdy już wróciliśmy do domu Thomas'a, tam tata zaproponowal wyjazd nad pobliskie jezioro.
-To co jedziemy?-pyta
-Pewnie!!-mówi zadowolony Chris
-No, mogę jechać. Będzie tak fajnie jak ostatnio, co nie Chris?-pyta Thomas
-No, nawet wziałem wędki.-mówi
-Ja nie jadę.-odpowiedzialam stanowczo.
-Caren, chyba rozmawialiśmy coś na ten temat?-przypomina
-Będzie fajnie Caren, ja tez jadę z wami.-mówi 8-letnia siostrzyczka Thomas'a
-O nie moja droga ty idziesz ze mną do domu, jesteś jeszcze, za mala wiesz?-mówi mama Thomas'a która wlasnie wróciła z pracy
-Szkoda.-mówi smutna dziewczynka
-A wy bawcie się dobrze, a Thomas tylko bez wygłupów.-zapewnia matka
-Spokojnie, będę pilnował tych łobuzow.-zapewnia ojciec
-To co, wsiadajcie do samochodu, Caren ty też!
-Super, wiesz?
-Mamo a tata z nami nie jedzie?-pyta Thomas
-Tata ma jeszcze dużo pracy na jutro, takze rozumiesz.-mówi matka
-Aha.
Gdy wszyscy już siedzielismy w samochodzie i bylismy w trakcie jazdy, mi nie odpowiadala atmosfera i czulam się zbyt niekomfortowo siedząc obok Thomas'a, lecz do

końca drogi nie miałam wyjścia i musiałam znieść panujące warunki.
-Ok, wysiadamy.-powiedzial ojciec.
-Super! Gdzie ja utknęłam.-skarżylam się. Jak zwykle nie odpowiadalo mi miejsce w którym się znajduję
-Caren, nie narzekaj, proszę Cię! Tu zaraz niedaleko jest jezioro chłopaki Cię zaprowadzą.
-Jak daleko jest te jezioro?
-Wyluzuj, tu nie ma nawet kilometra.-mówi Thomas
-Oh, nie zwracaj lepiej uwagi na tę debilkę-uprzedza Chris
-Chris, uspokój się ! A ty Caren dostosuj się do otoczenia i wytrzymaj trochę.-powiedzial rozzlosczont ojciec
-To jest jakis koszmar!-złościlam się, brodząc po piaszczystej drodze
-Chłopaki wytrzymacie z Caren?-zapytal sie z uśmiechem na ustach ojciec
-Ja wytrzymałem z nią jakoś 11 lat więc wytrzymam i parę godzin. Węzme wędki.-powiedzial Chris
-Bez przesady Caren nie możebyć aż tak nieznośna.-zastanawial się Thomas
-Masz weźmiesz jedną a ja drugą.-mówi Chris do Thomas'a
-Tylko uważajcie dzieciaki, a ja pójdę rozejżeć się po okolicy, hmm.. nawet fajne miejsce, można byłoby zbudowac tu dom.
-Caren czekaj!-wołal Thomas
 Gdy Thomas i Chris mnie dogonili, chłopak próbowal zbliżyć się do mnie i złapać jakiś lepszy kontakt, niestety ja nawet nie próbowałam i nie chciałam owtorzyć się
przed Thomas'em uznałam, że nie jest w moim typie poza tym nawet nie szukałam miłości.
Chodźcie na pomost.-mówi Chris gdy już są na miesjcu
-Ladnie tu, co nie?-zapytal się mnie Thomas
-A co ja jeziora, nie widzialam?! Poza tym mieszkam w turystyczym miejscu gdzie wodę, piękne widoki i czyste powietrze mam na codzień.-zapewnilam
-Przecież wiem, mój ojciec pracuje tam gdzie mieszkasz. Dziwne, często przyjeżdżam z nim do jego pracy i nigdy nie widziałem Cię w okolicy.-zdziwil się
-To dlatego, że ona nigdy nie wychodzi z domu.-smieje się Chris
-Serio?-Thomas
-Słuchaj się Chris'a a napewno daleko zajdziesz.-zapewnilam
-I co biorą ryby?-zapytal Thomas Chrisa zmieniajac temat
-Dopiero co zarzuciłem wędkę.
-To ja usiądę sobie lepiej.-uprzedzilam
-Tak, idź i nam nie przeszkadzaj.-powiedzial złosliwie Chris
Gdy nie narzekajac i nie zawadzając nikomu siedzialam sobie na mostku, Chris i Thomas w tym czasie knuli plan przeciwko mnie o ktorym nie mialam nawet pojęcia.
-Dobra, dawaj idziemy.-mówi Chris
-Tylko, zróbmy to tak żeby nie skojarzyła, wiesz?-uprzedza Thomas
-Nie, no jasne. Ale będzie ubaw!-cieszy się
Kiedy Thomas i Chris byli coraz bliżej ja tym bardziej nie bylam świadoma ich planu.
-Dobra, teraz na trzy..-ostrzega Chris
-OK. Raz..-zaczyna odliczać
-Dwa..
-I... trzy!-wykrzyknął Thomas
Wtedy obaj z rozpędem złapali mnie za ręce i.. wrzucili z mostu na którym siedziałam prosto do jeziorka, na szczęście było tam płytko i obaj mieli tego świadomość a ja

byłam dobrą pływaczką, więc uznali to za głupi żart i nic takiego co mogło mieć większe konsekfencję niż to, ze byla lekko przemoczona, niestety wcale nie odebrałam

tego jako żartu i od tamtego momentu można powiedzieć, że Thomas był skończony w moich oczach. Obaj dostali solidną karę. Chris w ogóle nie rozumiał tego, że coś

mogło mi się stać natomiast Thomas wiedział, że źle zrobil i przeprosił. Obie nasze rodziny szybko zapomniały o zdarzeniu i po kilku tygodniach znów się spotykali.

Thomas juz nie przyjeżdzal z ojcem do jego pracy tylko do.. mnie i Chrisa. Moja bardzo polubiła Thomas'a a z nim i ze mną było różnie ale potrafiłam być miła dla

Thomas'a, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu oczywiście razem z Chris'em. Jeździliśmy rowerami, żaglowaliśmy, chodziliśmy na spacery z moimi psami ale chyba

oboje najbardziej lubiliśmy urządzać bitwy na poduszki wtedy mogłam wyładować swoje emocje na Thomas'ie i pokazać jak bardzo jego nie trawię a Thomas jaką

sympatią ją darzy.
Bywało też, że dochodziło między nami do kłotni i to nie z mojej winy ale Thomas'a, który bardzo lubiał mnie drażnić. Tak na prawdę nie wiedziałam co do niego czuje

czy milość czy nienawiść? Byl dla niej obojętny.. pewnego dnia po 2 latach nasze znajomości Thomas przestał zwracać na mnie uwagę i dopiero wtedy zrozumiałam, że

jest dla mnie ważny. Każdy kolejny dzień powodował, że coraz częściej o nim myślałam sama nie wiedziała dlaczego aż w końcu nadszedl czas, gdy uświadomiła sobie, że

go kocham. W sumie nie wiem czy tak można to nazwać bo to w sumie za wielkie określenie ale coś było na rzeczy.
I nie mogłam zrozumieć tylko dlaczego Thomas już się do mnie tak często nie odzywa, a jeżeli już to pyta tylko o szkołę, nawet już nie mówił mi zwykłego 'cześć'.
-Czemu nie jest już tak jak dawniej?! Może to przez to, że byłam dla niego taka oschła i nie miła?-Zadręczala się pytaniami. Każdego dnia o nim myślalam i każdej nocy

wypłakiwała się w poduszkę. Sama nawet nie wiedziała dlaczego się w nim zakochałam i czemu tak boli mnie jego obojętność jednyne czego bylam pewna to, że już nigdy

nie będzie tak jak dawniej i mimo, że mialam tego świadomość, to caly czas modliłam się aby Thomas znow zwrócił na mnie uwagę.
-Może to dlatego, że jego ojciec został zwolniony z pracy i nie widujemy się już tak często? Dlatego uznał, że to nie ma sensu i teraz traktuję mnie jak

powietrze?!-kombinowałam jak mogłam, żeby dowiedzieć się czemu Thomas już nie jest taki jak dawniej, najgorsze jednak było to, że nawet nie próbowałam robić

czegoś w kierunku swojej nie pewenosci i spróbować zrobić pierwszy krok.
Pewnego dnia moja rodzina ma zamiar jechać do Suntley.
-Chris, odrobiłesjuż lekcje?!-pyta matka
-Tak, to już mogę iść do samochodu?
-Tylko żeby znów nie było jedynki.-zapewnia
-Mamo, ale ja dostaje jedynki tylko z angielskiego a z matmy jest mistrzem.-przechwala się
-Dobrze, tu masz kurtkę bo na dworze strasznie wieje i idź juz do samochodu.
-Ok.
-Caren a ty odrobiłaś lekcje?!
Weszlam z nadąsaną miną do pokoju.
-A co?
-Jedziemu do Suntley, mówiłam Ci wczoraj.-przypomina
-Aha, to ja już wolę odrabiać lekcję-szkoła nie była moim ulubionym miejscem ale wolałam ale wolalam odrabiac lekcje niz tam jechac.
-Caren, wiem, że nie lubisz tam jeździć ale pani Evelin powiedziała, że zrobila przepyszną kolacje, poza tym Annie bardzo chciała abyś przyjechała.-przekonuję
-No, dobrze ale pojadę tam tylko dla Annie.-Zdecydowalam z niepewnym uśmiechem na twarzy.
-A nie do swojego chłopaka.-Mówi śmiejąc się Chris, który tylko on jeden przypuszczał, że jest zakochana.


Sorry za te rozstępy:) JEZELI PRZECZYTALIŚCIE TO ZOSTAWCIE PO SOBIE KOMENTARZ:)

3 komentarze:

  1. przeczytałam i powiem że wciagajace ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam,ciekawe,czekam na następne notki ;D

    + zapraszam do mnie(avehellburn.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoj blog sie rozwija SUPER! Czekam na wiecej:)

    OdpowiedzUsuń